Włodzimierz Olewnik: Nikt nam nie pomagał
„Aby pomóc rodzinie P. z Drobina, Włodzimierz Olewnik zatrudnił matkę Grzegorza P. i Roberta P. Ten ostatni odpowiada dziś za uduszenie jego syna Krzysztofa.
Z tego, co powiedział, wyłania się obraz pozostawionej bez pomocy rodziny obserwującej nieudolne działania policji i wydającej majątek na informacje, które choć trochę mogły naprowadzić na ślad zaginionego mężczyzny. Jednocześnie rośnie lista zagadek, które towarzyszyły śledztwu.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony w nocy 27 października 2001 roku. Jego zniknięcie odkryto rano. Ojciec nie mógł dodzwonić się do syna, więc zatelefonował do jego wspólnika. A ten przyznał, że również bezskutecznie próbował się skontaktować z Krzysztofem. Zadeklarował, że pojedzie sprawdzić, co się dzieje. Wszedł do domu, zobaczył krew i zatelefonował do ojca. - Panie Włodzimierzu, coś się stało - powiedział.
Śledztwo stało w miejscu kilka lat. W tym czasie porywacze wzięli okup, swoją ofiarę udusili, a zwłoki zakopali.
Ojciec Krzysztofa opowiadał, co się działo zaraz po porwaniu. Pytał wtedy, czy policja założy podsłuch na ...
|