Ustawa "po cichu" |
24-05-2008 |
 Artykuł w Dzienniku „Zagadkowa kariera szefa tajnych służb” (Tomasz Butkiewicz, Luiza Zalewska, współpraca Robert Zieliński), przynosi rozdział „Dlaczego mnie podsłuchujecie?”, według którego tajne służby pragnęły wpłynąć na ustrój demokratycznego państwa, inicjując i próbując „po cichu” przeforsować w Sejmie nowelę ustawy telekomunikacyjnej,
Smutne, że stał za tym Antoni Mężydło, były działacz opozycji w okresie PRL, który powinien wiedzieć, że debata publiczna nad ustawami jest wpisana w ustrój demokratyczny, a nie popierać zakulisowe, tajne wpływanie na powstanie takiej a nie innej ustawy.
|
Dziennik pisze: „Jeden z naszych informatorów opowiada szczegóły tej supertajnej akcji: "Wszystko to uznaliśmy za prawdopodobne. Nasze podejrzenia rosną, gdy zaraz po zleceniu na podsłuch osobie X. ta osoba przysyła nam pismo z pytaniem, dlaczego jest inwigilowana! To już wygląda na jawną kpinę, ale na zebranie materiału procesowego i wnioski do prokuratury nie mamy szans".
Bazujemy na informatorach i próbujemy zebrać dowody. Chcemy założyć podsłuchy, ale okazuje się, że budynki operatorów są tak profesjonalnie zabezpieczone, że nie mamy takiej możliwości technicznej! Rozpaczliwie szukamy pomysłu, jak ich pokonać. Wpadamy na pomysł noweli prawa telekomunikacyjnego i po cichu próbujemy przeforsować to w Sejmie. Ideałem jest rozwiązanie amerykańskie, gdzie służby mogą się podpinać do systemu bez wiedzy operatorów. Nam wystarczy, by wszystkie połączenia były rejestrowane na jednym serwerze, do których dostęp mają też służby. Nowela jednak ostatecznie nie przechodzi.
Antoni Mężydło, który w poprzedniej kadencji pilotował nowele prawa telekomunikacyjnego, precyzuje: "Projekt utknął w uzgodnieniach międzyresortowych, a gdy już dotarł do Sejmu, Sejm się rozwiązał". |
|
Zobacz również ...
|
|